poniedziałek, 21 stycznia 2013

Part 4 - The Accident

Leżałam w łóżku i mimo późnej pory nie mogłam zasnąć.Moje myśli krążyły wokół nowego współlokatora.Nigdy wcześniej nie czułam się tak , moje ciało i dusza pragnęły być blisko niego.Jakbym nie mogla już funkcjonować osobno.Przerywając rozmyślania wyszłam na mały balkon,który dzieliłam z starym pokojem Jaya.Spojrzałam w niebo ,widniał na nim sierp księżyca.Jak zawsze byłam zauroczona jego pięknem.
-Nie możesz spać,bo rozmyślasz o mnie ? - spytał z łobuzerskim uśmiechem wychodząc z pokoju Jaya
-Bo niby nie mam co robić - przecież znasz prawdę wścibski debilu - a ty co tu robisz ? to nie twój pokój
-Nie mogłem spać - nadal się uśmiechał - też to czujesz ?
Przez głowę przeleciała mi myśl,że pyta o moje uczucia do niego ale zepchnęłam to najgłębiej jak mogłam licząc,że tego nie słyszał.
-Ale co mam czuć ?
-Że stanie się coś złego - spojrzał na drzewa - do tego nie mogę się pozbyć wrażenia ,że ktoś nas obserwuje
Podążyłam za jego wzrokiem,jednak nic nie zauważyłam.Zawiał zimny wiatr,wzdrygnęłam się.
-Zimno ci ? - spytał
-Tak trochę, pójdę już dobranoc - odwróciłam się
Złapał mnie za rękę.
-Poczekaj - odwrócił  mnie do siebie i spojrzał mi w oczy
-Chcesz czegoś ? - udałam ziewnięcie
-Obiecasz mi coś ? - ścisnął moje przedramię - proszę cię
-Jasne - zgodzę się na wszystko ,dodałam w duchu
-Uważaj na siebie jutro ok ? Mówiłem serio o tym przeczuciu , a jeśli coś ci się stanie to nie daruje sobie...
-Będę uważać - szepnęłam patrząc mu w oczy
Wbrew rozumowi,dusza zdawała się krzyczeć 'Pocałuj mnie idioto ! '
-Mam nadzieje,że nic się nie stanie - westchnął - musisz być cała proszę cię uważaj na siebie
Staliśmy w ciszy.Nie wiedziałam co odpowiedzieć.Czy on na prawdę się o mnie martwił ?
-Idź spać musisz być wypoczęta - uśmiechnął się - mam nadzieje ,że ci się przyśnię.Może tak zobaczysz naszą niedoszłą kąpiel nago...
-Debil - zaśmiałam się - dobranoc
-Dobranoc
Wchodząc do pokoju usłyszałam jak mówi 'Sykesowych snów ! ' Przewróciłam oczami i uśmiechnięta położyłam się na łóżku.

                                          Rano obudziłam się o dziwo wypoczęta.Od razu poszłam do łazienki,żeby się przebrać.Włosy spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż.Ubrałam czerwoną bluzkę z kołnierzykiem,granatową spódnicę z wysokim stanem i złote dodatki.Zabrałam spakowaną torbę i zeszłam na dół.Na kanapie przed tv siedział Ben i rozmawiał przez telefon.
-Wyrodna matka czy glupi Jay ?
-Głupi - zaśmiał się i włączył głośno mówiący
-Heey siostra , darujesz mi życie ?
-No nie wiem , podaj 3 powody
-Jestem przydatny,służę radą i ....Jestem zabójczo przystojny , nie zabijaj mnie muszę dziewczynę znaleźć !
Zaśmialiśmy się.
-Ten ostatni powód jest mało przekonywujący - powiedział Ben robiąc śniadanie
-Mnie też się to tyczy ? - spytał Nathan schodząc po schodach - w końcu jestem współwinny
-W takim razie tobie też daruję - uśmiechnęłam się
-Dziękuje - odwzajemnił -zrobię dla ciebie wszystko
-Ey Sykes bez takich mi tu ! - zbulwersował się Jay - jeszcze mi siostrę gwałcił we własnym domu...
-Nikt tu nie mówił o gwałceniu - spojrzał na mnie,a z jego twarzy odczytałam 'Sama będzie tego pragnąć'
Spojrzałam mu w oczy i przez chwilkę nikt nic nie mówił.Po chwili uśmiechnął się triumfująco , pewnie wyczytał że w głębi duszy tego chce.
-Dobra nie przeszkadzam , bo się spóźnicie do jutra ! - powiedział Jay i rozłączył się
Zjedliśmy w ciszy tosty przygotowane przez Bena,mieliśmy jeszcze sporo czasu do wyjścia więc zrobiłam kawe.
-Zgadnin gdzie teraz jest matka - powiedział bez emocji
Podsunęłam im kubki z kawą i usiadłam
-U tego lamusa ?
-Razem z lamusem w Egipcie - prychnął
-Niech zgadnę ,zadzwoniła z lotniska ?
-Taa , jak zawsze
-Serio macie z nia takie jaja ? - spytał Nathan
-Tak - westchnęłam - zawsze z czymś takim wyskakuje
-Współczuję - położył mi rękę na nodze
Przeszedł mnie dreszcz,mam nadzieje że Ben nie zauważył.
-Dziękujemy - odezwał się i wstał - chodźmy już
Spojrzałam na Nathana,on tylko ścisnął moja nogę.

'Proszę cię uważaj ' usłyszałam jego głos w głowie

-Jak ...? - szepnęłam zdziwiona

Uśmiechnął się i położył palec na ustach.
-Idziesz ? - Ben się niecierpliwił
-Tak już - wstałam
Podeszłam do niego i ubralam buty
-Nie zrób bajzlu - powiedziałam nie patrząc na niego
-Postaram się

'Mam nadzieje,że wrócisz cała bo innej wersji nie zniosę...' 

Poczułam na sobie jego smutny wzrok.Wyszliśmy z domu i w ciszy poszliśmy do szkoły.Pierwsze 2 lekcje minęły dość wolno,w końcu to historia i matma.Teraz czekała mnie druga godzina matmy.20 minut później powiedziałam nauczycielce,że muszę wyjść.Usiadłam pod klasą i schowałam twarz w dłoniach.Poczułam się przytłoczona tym wszystkim,dziwactwami matki,Tygrysią Lilią i wgl.Nagle ciszę przerwał potworny pisk,złapałam się za głowę usiłując nie krzyczeć z bólu.Pomału wstałam i poszłam w kierunku źródła tego dźwięku.Wiem powinnam zostać pod klasą ,bo obiecałam ,że będę na siebie uważać ale ciekawość wzięła górę.Szłam w kierunku działu sportowego.Co jeśli tam jest to coś co obserwowało wczoraj mnie i Nathana ? Co jeśli czyha tam niebezpieczeństwo,o którym mówił ?
Drzwi zostały wyrwane , leżały teraz zmasakrowane pod ścianą.Ostrożnie weszłam na siłownię i stłumiłam krzyk.Zobaczyłam zmasakrowane ciało Matt'a Brown'a , typowego tępego sportowca.Wyglądało na to ,że coś rozszarpało mu gardło.Na podłodze zauważyłam jakiś ślad,podeszłam bliżej i rozpoznałam to.Była to odciśnięta w krwi łapa geparda.Stella by tego nie zrobiła....chyba.
-Co się dzi....- za mną wszedł Issac - Lydia ?
-Poszłam za piskiem i zobaczyłam to ..-ledwo mówiłam
-Idź do domu musisz ochłonąć - powiedział
Skinęłam głową.
-Powiem Benowi ,żeby wziął twoje rzeczy - położył mi rękę na ramieniu - będzie dobrze
Pobiegłam do domu,wpadłam do niego jak burza.
-Lydia ...? - zdziwił się Nathan
Podszedł do mnie i przytulił.
-Już dobrze , jesteś bezpieczna - mówił do mnie
Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-To...to było okropne - jęknęłam
-Wiem widzę wszystko - powiedział smutny - dobrze,że jesteś cała
Zaprowadził mnie do pokoju i położył na łóżku.
-Nathan zostań ...
Uśmiechnął się lekko i położył się obok mnie.Ponownie wtuliłam się w niego.
-Jestem tutaj nic ci nie grozi...-złożył pocałunek na moich włosach
Z tych wszystkich emocji zasnęłam.
_______________________________
I tak pewnie przesłodziłam nie ?
No ,ale Magda masz tą swoją grozę :p
Mam nadzieje,że się spodoba (bla bla bla zawsze to pisze xD )
Dedyk dla :
Kaśki , za te nasze pojebane pomysły na matmie ♥
Gabryśki , za motywacje ♥
Gośki , za zasypywanie mnie gifami no i wyszło co wyszło ♥
Magdy , za pomysł ♥
Sandy , za to że jest i czyta to coś ♥

3 komentarze:

  1. A co ja demotywator jakiś czy coś ? o.O
    Pisze to już we wtorek a dokąłdnie po północy . Boję sie po domu chodzić, ale chuj .
    Nie strasz mnie ! Boże, tu strasznie tu smiesznie a tu znowu zboczono . Wiedziałam, ze zadaje się z odpowiednią osobą do mojego mózgu XD
    Nie zasłodziłaś. Ale dalej si e o nią. O nich boję.
    MARGINES JESTEŚ PRZYSTOJNY NIE WIERZ IM ! ♥
    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra pierwsza część dla mnie za słodko, ale wg mnie każda nawet najmniejsza odrobina słodkości jest za słodka...
    Ale dalej idealne zrównoważenie grozy i słodkości :D
    Pisz dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę ci Kicu wysyłać więcej tych gifów i zobaczysz że to zrobię :**
    Rozdział super, pisz następny gnojku kochany :**** <3

    OdpowiedzUsuń