czwartek, 11 lipca 2013

Part 12 - The Prom



-Masz – Alex rzuciła we mnie sukienką
-Różowa ?! serio ?!
-Nie wybrzydzaj Mason
-Nienawidzę różowego
-To masz problem
-Ej ej ej , spokojnie – powiedziała Victoria
-To Alex ma do mnie jakiś problem ! – odpowiedziałam
-No mam ! – odkrzyknęła
-Niby jaki ?! Co ja ci zrobiłam ?!
-Taki,że odkąd przyszłaś zwróciłaś na siebie całą uwagę ! odebrałaś mi ukochanego !
-Kogo?! – byłam serio zdziwiona
Czyżby kręciła z Mickym ?
-Simona !
-Simon mnie nie interesuje –powiedziałam spokojnie
-Widzisz Alex ,nie ma się o co wściekać 
-Przepraszam…-szepnęła po chwili
-Nie ma sprawy – powiedziałam
Wybrałyśmy sobie sukienki. Dla mnie , Alex , Victorii . Potem fryzury,makijaż,buty,dodatki i byłyśmy już gotowe do wyjścia.

-Laski ! już 18.10 ! – Victoria zbiegła na dół
Zaśmiałam się razem z Alex i poszłyśmy za nią. Zeszłyśmy na dół, czekali tam na nas nasi partnerzy i Micky…który był sam. Dziwne…
-Lydio…-George uśmiechnął się i podsunął mi ramie
-George..- odwzajemniłam uśmiech
Może to przez garnitur, może przez to że wcześniej byłam zapatrzona w Nathana i szukałam drugiego tygrysołaka –Mickyego- ale dopiero teraz zauważyłam jaki George jest przystojny .Szkoda ,że nie mój gatunek. No ale cóż , wszystko jest dla ludzi tzn. zmiennokształtnych
-Ślicznie wyglądasz – szepnął gdy wychodziliśmy
-Dzięki – poczułam,że się rumienię – dobrze wyglądasz w garniturze
-Przestań bo też się zarumienie – powiedział i wyszczerzył się
-Oh George…ciekawe jak mocno mogę cię kopnąć z obcasa
-Byle  nie wbił mi się w tyłek
-Już ja o to zadbam, będziesz chodził z obcasem w swoim sexy tyłku
-Ooo mam sexy tyłek ? – spojrzał na mnie a ja zarumieniłam się znowu – dzięki
-uh…nie ma za co…- zająkałam się
Otworzył mi drzwi do taksówki i puścił mnie przodem. Usiadłam i poczekałam aż wejdą wszyscy. 15 minut później byliśmy już na miejscu. Wyszłam z taksówki i spojrzałam na budynek. Był duży z ogrodem na tyłach w stylu rokoko . Przełknęłam  nerwowo ślinę. Nie pasuje tutaj, ale już za późno żeby się wycofać. George mnie objął. Poczułam się trochę pewniej.
-No to zaczynamy – szepnęła Alex i wesoło weszła do budynku z swoim partnerem
-Game On – mruknęłam i poszłam za nią
Wytrzymam chodź godzinę…ewentualnie dwie…nie moja wina ,że nienawidze takich imprez.
-Do zobaczenia później ! – powiedział Micky
Patrzyłam za nim. Gdzie on idzie ? Przyszedł tutaj sam, jakby nie mógł zaprosić mnie… grr nie wnikaj w to Mason ! Zachowaj spokój i znajdź swoich przyjaciół.
-Idziemy szukać twoich znajomych ? – spytał Shelley
-Tak
Weszliśmy do środka. Uderzył mnie zapach charakterystyczny dla zmiennokształtnych, niestety nie dało się rozróżnić gatunków.
-O proszę proszę kogo my tu mamy – usłyszałam za sobą lodowaty głos
Shit…. Ten głos poznam wszędzie. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z Stellą. Poczułam nagłą ochotę wyżyć się na kimś i oto mamy cel idealny.
-Plebs tu wpuszczają ? no ładnie – powiedziała
-Ahh mówisz o sobie , tez się dziwie – skrzyżowałam ręce na piersi
-Ktoś tu się nauczył pyskować – zmierzyła mnie wzrokiem- ale nie nauczył  stylu
-I znowu mówisz o sobie , jakaś ty samolubna
Zacisnęła usta, pewnie z braku ripost
-Zachowuj się suko ,albo tego pożałujesz – warknęła
-Suka to samica psa ,a ja jestem tygrysicą
-Wiesz o co mi chodzi dziwko !
-Dziwko ? to takie oryginalne
-Nie wkurzaj mnie –syknęła
-Jeszcze coś ? – uniosłam brew
-Tak – spojrzała mi w oczy- to ja wygram koronę królowej balu ,a ty będziesz żreć piach
-Nie chce tej tandetnej korony ,ale tobie pasuje . Tandetę ciągnie do tandety
-Odszczekaj to !
-Ja nie szczekam , ja to T-Y-G-R-Y-S
-Jesteś tylko i wyłącznie małą nic nie znaczącą dziwką ,której nie powinno tu być
-Bo niby ty coś znaczysz
-Znacze więcej niż ty
-Znaczą to może twoi rodzice, ciebie NIKT nie lubi
-Ludzie mnie kochają
-Kochają twoją kase
-Lydia !! – Kyla rzuciła mi się na szyje
Stella odeszła z swoim partnerem.
-ej przerwałaś mi siostra , tak fajnie się jej postawić – zrobiłam smutną minkę
-Hej mała – Ben pocałował mnie w policzek
-Benji !! – uściskałam go
-Tylko nie ‘Benji’ – westchnął
Zauważyłam Nathana i przeszedł mnie dreszcz.
-Zimno ci ? – spytał George
-Nie , pójdę się czegoś napić – uśmiechnęłam się i odeszłam
Jednak minęłam stolik z napojami i skierowałam się do ogrodu. Usiadłam na ławce i spojrzałam przed siebie na łąki. Tak uciekam przed Nathanem , co w tym dziwnego ? On mnie zgwałcił … Potrzebuje Mickyego…tylko on wie co mi jest , tylko on mnie pocieszy. Wstałam i rozejrzałam się. Zauważyłam jak Micky idzie do małego lasku. Ciekawe po co . Poszłam cicho za nim.
-Micky ! –usłyszałam głos jakiejś dziewczyny
-Kochanie ! – przytulił ją i obkręcił w powietrzu
Zamurowało mnie.
-I jak było ? –uśmiechnęła się słodko
-Troche bolało ,ale jest już – też się uśmiechnął – tatuaż z twoim imieniem na moich plecach
Micky ma partnerke życiową… coś ty myślała że zechce być z takim czymś jak ty ? – zaszydziła moja podświadomość
Uciekłam z tamtąd.
-Lydia ! – krzyknął za mną Micky ale udałam ze go nie słyszę
Biegłam przed siebie . Pierdolić ten bal , pójdę spakuje się i wrócę do LA ,skończę szkołe i wyjadę . Nigdy więcej mam nadzieje się nie zakocham. Nagle o coś się potknęłam. Podniosłam się i spojrzałam co to. Krzyknęłam i szybko zatkam usta ręką.
-Co jest ?! – przybiegł George
Wskazałam na martwe ciało Eriki. Teraz pomyślą ,że płaczę przez nią nie przez Mickyego
-Oh…-przytulił mnie
Wtuliłam się w niego mocno płacząc. Po chwili się odsunęłam
-B-brudzę ci k-koszule …-wyjąkałam
-Nie szkodzi –pogłaskał mnie po włosach
Pokręciłam głową.
-I-idę się spakować…-wzięłam głęboki oddech
-Wracasz do domu ? – spytała Victoria która właśnie dobiegła
-Tak…
-Lydio…musimy porozmawiać – powiedział Micky
-Nie , nie będziemy rozmawiać Michael  - odpowiedziałam – wracam do domu
Odwróciłam się i poszłam w kierunku „hotelu dla zmiennokształtnych” ? jak oni to wgl nazwali ? . Usłyszałam nagle piosenkę z jakiegoś mini vana 

„Girl do your dance, do your dance
Forget what you're going through

Girl take my hand, take my hand
Let's get lost - lose control

Take a chance, take a chance
Like there's no tomorrow, my baby
Cuz we're Perfect Strangers “

Tak chciałabym móc zapomnieć …. Wytarłam łzy , ale ich przybyło więcej a ja nie miałam chusteczek. Szlak by to trafił ! Z mini vana, który już minęłam wyszedł jakich chłopak
-Przepraszam…masz tu chusteczkę widzę że jest ci potrzebna
-N-nie d-dzięki…-szłam dalej
Dogonił mnie i wręczył chusteczkę. Przewróciłam oczami
-Dzięki – mruknęłam
-Czemu taka ładna dziewczyna jak ty płacze ?- spytał
Westchnęłam , musiałam się tego pozbyć
-Zakochałam się w chłopaku ,który jak się okazało ma kogoś na resztę życia , widziałam chłopaka który mnie zgwałcił a i moja przyjaciółka umarła
-Współczuje…wracasz z balu zmiennokształtnych ?
-Tak skąd wiesz ?
-Bo słyszałem że tam było morderstwo – szepnął – przytulić cię ?
-Jak możesz…
Przytulił mnie.
-Jak ci na imie ?
-Lydia
-Miło mi poznać, jestem Jose
 
___________________________
Niestety kolejny będzie jak wrócę z sanatorium :c
Mam nadzieje,że tam przyjdzie mi wena (i oby czas był)
Skomentujcie ^^
Mogę liczyć na 5 komów ? Proosze ^^