czwartek, 31 stycznia 2013

Part 6 - The Audition

- Ile razy mam powtarzać,że nic nie wiem ?
Siedziałam w sali Tygrysiej Lilii na przesłuchaniu.Myśleli,że coś wiem w sprawie dwóch morderstw.Podczas gdy ja nadal byłam wstrząśnięta wyglądem ciała na siłowni.
-Coś wiedzieć musisz ! - powiedział policjant
 Był on wtajemniczony,tak jak jego syn który był jakby naszym pomocnikiem.Czasami przydawało nam się spojrzenie na sprawę zwykłej osoby .
-Nic nie wiem ! Widziałam tylko jedno ciało i tyle !
-Skąd się tam wzięłaś ??- dopytywał
-Usłyszałam pisk i poszłam za nim już mówiłam
-Szeryfie ona nie jest w to zamieszana...-powiedział Issac stając obok mnie
-Nie mamy pewności
-W czasie pierwszego morderstwa była na lekcjach uczniowie mogą potwierdzić,a w czasie drugiego spała w swoim domu ten drugi tygrysołak ją pilnował - odezwał się
Odkąd się rozstaliśmy nigdy mnie nie bronił z taką zawziętością.Może i nie było podobnych sytuacji,ale jednak wydało mi się to trochę dziwne.
-Lahey usiądź i nie wtrącaj się - powiedział Derek
-Chcecie dowodów ?! - krzyknął patrząc na nich - na podłodze obok ciała był ślad łapy geparda !
-To nic nie znaczy....- szepnął Derek - mógł tam być wcześniej
-Na drzewie obok drugiego ciała była sierść też geparda !
-Chłopak na racje to jest podejrzane
-Jedno to przypadek,2 to zbieg okoliczności - odezwał się syn policjanta ,Stiles
-Stiles zamknij się , nie pomagasz - powiedział do niego ojciec
Chłopak wzniósł ręce do góry i ponownie zaczął rozmawiać z swoim kumplem Scottem.
-Coś jeszcze czy mogę już iść ? - spytałam 
-Jeszcze nie ...
Derek i ojciec Stilesa pogrążyli się w rozmowie.Stałam dalej na środku sali,obok Issaca.Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał mi w oczy.
-Jesteś niewinna nie masz się czym martwić - uśmiechnął się
-To czemu mnie przesłuchują ?
-Widziałaś 2 ciała , znaczy jedno drugiego ci nie pozwolił zobaczyć...
-Dlaczego mnie broniłeś ? - spojrzałam na niego - Umiem sama o siebie zadbać
-Bo ja ... - opuścił wzrok
-Lydia , zawiadom swojego opiekuna żeby tu przyjechał
-Jasne - wyszłam z pomieszczenia
Nie miałam jego numeru,jednak wierzyłam że jeśli go wezwę telepatycznie to mnie usłyszy.Mówił,że będzie w pobliżu na wszelki wypadek.

'Nathan ? '
'Tak ?' - odpowiedział od razu
'Chcą z tobą rozmawiać,przyjdź tutaj'
'Zaraz tylko się ubiorę'
'Zmieniłeś się w dzień ??'
'Chyba już ustaliśmy,że lubię ryzyko prawda ?'
'Oi chodź już , chce mieć to za sobą'

 -Zaraz będzie -powiedziałam wracając do sali
Nie wszyscy byli obecni na moim przesłuchaniu,bo komu by się chciało przychodzić do szkoły w sobotę rano.W sumie ze mną było w sali 4 zmiennokształtnych nie licząc Dereka.Scott,Stiles i Erika dyskutowali zawzięcie w kącie sali.Podeszłam do nich,zostawiając Issaca samego.Kumplowaliśmy się więc nie okazali urazy,że podeszłam
-O czym gadacie ?
-Szukamy powiązania między ofiarami - szepnął Scott
-Kto był drugą ofiarą ?
-Adam Hill , też sportowiec- powiedział Stiles
-Czyli zginęło już dwóch footballistów
-I zapewne zginą kolejni , to dopiero początek
-Po co ktoś miałby zabijać drużynę footballową ? - spytałam
-Po co Stella miałaby zabijać drużynę footballową ? - powiedział Scott
-To chyba proste...- wszystkie oczy spojrzały na Stilesa ze zdziwieniem - Ten zespół jest beznadziejny !
Wybuchnęliśmy śmiechem.Takie rozładowanie napięcia dobrze nam zrobiło.Erika szturchnęła mnie.
-Ten twój opiekun jest przystojny - szepnęła
Odwróciłam wzrok i spojrzałam na niego.Nathan uniósł głowę i uśmiechnął się do nas.Poczułam kiedy wszedł do sali jednak nie chciałam się odwracać.
-Tak masz racje - uśmiechnęłam się do niej
-Gdyby nie był tygrysem...
-Gdyby nie był opiekunem...
Zaśmiałyśmy się jednocześnie.
-Też mi problem , mały romans jest pociągający nie sądzisz ?
-Zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej ? - znowu się zaśmiałyśmy
-Zresztą Stella coś wie na ten temat..
-Co masz na myśli ? - spytał Stiles nachylając się do nas
-Spójrzmy prawdzie w oczy jej relacja z Derekiem jest dziwna
-To jeszcze nic nie świadczy - stwierdził Scott
-Erika ma racje - powiedział Issac podchodząc do nas - podobno ma alibi ,ale nie może go zdradzić
-Ha ! Widzicie mogę mieć racje
-Kto ich ta wie -Stiles wzruszył ramionami
-Dziś będzie się coś jeszcze dziać ? - spytałam
-Wątpię ,pewnie tylko będą tak gadać a co chcesz iść ? - spytał Issac
-Poczekam na Nathana , nie chcę iść sama - uśmiechnęłam się
-Mógłbym cię odprowadzić - spojrzał mi w oczy
-Lepiej na niego poczekam , ale dzięki za chęci
-Czemu reszty nie ma ? -Erika spojrzała na chłopaków
-Po pierwsze - nie wstaliby ,po drugie - nie mogłem dzwonić do wszystkich

'Jeszcze chwila '

-Widzieliście dziś Kyle ? - spytałam zmieniając temat
-Chyba jej dziś nie było , podobno jej opiekun już jest
-Tak ? Kiedy przyjechał ?
-Wczoraj wieczorem chyba,może została w domu żeby go lepiej poznać
-Możliwe....
-Lydia idziesz ? - spytał Nathan
-Tak już - wstałam - to do poniedziałku
-O ile nas nie ściągną szybciej - dodał Scott
-Albo trzeba będzie poszukać śladów - szepnął Stiles
-Albo po prostu będzie nam się nudzić - uśmiechnęła się Erika - Twój brat przyjeżdża nie ?
-Tak , dziś ma być
-No to wpadniemy.Dawno go nie widziałam
-Zapraszam - podeszłam do drzwi - Do widzenia
Wyszliśmy ze szkoły w ciszy.
-Idziemy na nogach czy zmieniamy się i biegniemy lasem ? - spytałam
-Na nogach , nie przesadzajmy z ryzykiem
-Za dużo masz ryzyka ? - spojrzałam na niego
-Jest go wystarczająco - uśmiechnął się do mnie
-Jak myślisz o której przyjedzie Jay ? - spytałam
-Zanim wstaną,ogarną się,zjedzą coś będzie godzina 15 potem samolot i tu będą wieczorem
-Tak długo im to schodzi ?
-Swojego brata nie znasz ? - zaśmiał się
-Jego tak ,ale gorzej z resztą
-Tacy sami idioci jak twój brat
-Ty też się zaliczasz do idiotów ? - uniosłam brew
-Totalnie !
Zaśmialiśmy się.
-Widać...
-Sugerujesz ,że wyglądam na idiotę ? - spytał jak byliśmy pod domem
-Taaaaa - przeciągnęłam i wbiegłam do domu
-Dorwę cię ! - pobiegł za mną
-Hey Beeen ! - powiedziałam wbiegając po schodach
-Co wy robicie ? - spytał zdziwiony
-Powiedziała,że wyglądam na debila !
-Uuuu uciekaj szybko siostra ! Ja idę do sklepu ! - wyszedł z domu
Wbiegłam do mojego pokoju i zamknęłam się w nim.Zapomniałam,że jest wejście przez balkon.Przypomniałam sobie o tym za późno,bo Nathan już wchodził do pokoju.
-Mam cię - uśmiechnął się łobuzersko
-I co ze mną zrobisz ? - spytałam stojąc nadal przy drzwiach
-To - podszedł do mnie i pocałował namiętnie
Trwaliśmy tak może z minutę,odsunął się pierwszy
-Zakazany owoc smakuje najlepiej ? - zacytował mnie unosząc brew
-Dokładnie - uśmiechnęłam się
______________________________________
Pisany przy dołujących piosenkach <3
Dłuższy od tamtego ,jak obiecałam :)
Nie mam słów , wyczerpałam się pisząc to xd
Do 7 :*

wtorek, 29 stycznia 2013

Part 5 - The Nightmare

Obudziłam się wieczorem wtulona w Nathana.Było mi nie tylko wygodnie i ciepło ,ale także bezpiecznie więc nie ruszyłam się.On jednak wyczuł ,że się obudziłam.
-Jak się spało ?
-Dobrze - uśmiechnęłam się - nie miałam żadnych koszmarów
-Wiem,zadbałem o to
-Sterowałeś moimi snami ?! - podniosłam sie i spojrzałam na niego
-Masz mi to za złe ? Dzięki mnie nie nawiedził cię ten okropny widok - uśmiechnął się lekko
-Teraz tak,ale co bd w nocy..
-Pomogę ci znowu - włożył rękę w moje włosy i przeczesał je palcami - zawszę ci pomogę
-Dlaczego ? - spytałam nie mogąc oderwać od niego wzroku - przecież dopiero się poznaliśmy...
-Czuję jakbym znał cię dłużej - podniósł się i przybliżył
Wstrzymałam oddech.Nathan pochylił się tak,że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
-Nie możemy...-powiedział zawiedziony i odwrócił wzrok
-Czemu ?
-Bo Jay to twój brat , a mój kumpel nie możemy mu tego zrobić...
-Daj spokój , bo uwierzę że cię on obchodzi ! Zresztą mam gdzieś jego zdanie..
-To nie jedyny powód - uśmiechnął się smutno
-Co jeszcze ?
-Jestem twoim opiekunem , a takie rzeczy z podopiecznymi są karalne
Widziałam w jego oczach,że tego chce i ten ból że nie może tego mieć...
-Tylko jeśli się dowiedzą...- sama nie wierzyłam,że to mówię
-Twój brat wygada..
-Jay ? On nigd...
-Ben - spojrzał w okno - przyszedł,żeby ci dać torbę
-Co mówił ?
-Był lekko wkurzony ,ale nic nie powiedział
-Nathan...
-Nie - przerwał patrząc mi w oczy - Lydia nie możemy..
-Poddajesz się ? - zaśmiałam się - Uuu Nathan James Sykes się poddaje
Wiedziałam,że gram na jego dumie.Po prostu chciałam,żeby to zrobił
-Lydia...proszę..-zamknął oczy
-Lubisz ryzyko ,a temu nie podołasz ??
-Nie ważne jak bardzo chcę ,po prostu nie możemy...
Nagle zalała mnie fala wstydu.Wzięłam głęboki wdech i wstałam.
-Gdzie idziesz ?
-Muszę coś zjeść
-Ok...przygotowuję się na nasze polowanie
Schodząc na dół usłyszałam telewizor.
-Ben możemy pogadać ?
-Issac tu był ,ale powiedziałem że śpisz ..-spojrzał na mnie
-Po co przyszedł ? -spytałam
-Czemu spałaś na Nathanie ?
-Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie , byłam pierwsza
-Chciał sprawdzić jak się masz , nadal mu na tobie zależy.Teraz ty
Ja i Issac byliśmy kiedyś parą.Musieliśmy się rozstać mimo iż było nam razem dobrze.Związek tygrysa i wilka nie jest dobrym pomysłem,w furii możemy się nawet zabić.Od tej pory się przyjaźnimy.
-Pomógł mi ,żebym koszmarów nie miała nic więcej - wzruszyłam ramionami
-Lydia wiem,że go lubisz ale tak nie może być...
-Niby jak ?! Do niczego nie doszło ! Boże Ben , on mnie nawet nie pocałował ! - nie wytrzymałam
Wybiegłam z domu.Wbiegając do lasu zmieniłam się,mając gdzieś podarte ciuchy.Usłyszałam kogoś za sobą,nie przejęłam się biegłam dalej.

Lydia !!
Nathan zostaw mnie !
Nie zostawię cię w takim stanie ! 

Nagle pojawił się przede mną.Spojrzał na mnie smutno.

Nie mogę cię zostawić samej...martwię się o ciebie
Och przestań !

Warknęłam na niego.Poczułam woń krwi.

Co do chol...? 

Urwał.Podszedł wolnym krokiem przed siebie,zobaczył coś i cofnął się.

Chodźmy stąd Lydia mam twoje ciuchy
Ale co to ?
Później, idziemy

Pobiegliśmy w kierunku domu,rzucił mi ciuchy i zniknął za drzewami.
-Kolejna ofiara ? - szepnęłam gdy się ubrałam
-Tak - podszedł i przytulił mnie - gdybyś to zobaczyła miałabyś kolejne koszmary
-Nathan , przecież nie możemy ...
-Jednak mam to gdzieś - pocałował mnie

___________________
Krótki i beznadziejny wiem o tym :<
Następny bd dłuższy obiecuje wam ! ♥

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Part 4 - The Accident

Leżałam w łóżku i mimo późnej pory nie mogłam zasnąć.Moje myśli krążyły wokół nowego współlokatora.Nigdy wcześniej nie czułam się tak , moje ciało i dusza pragnęły być blisko niego.Jakbym nie mogla już funkcjonować osobno.Przerywając rozmyślania wyszłam na mały balkon,który dzieliłam z starym pokojem Jaya.Spojrzałam w niebo ,widniał na nim sierp księżyca.Jak zawsze byłam zauroczona jego pięknem.
-Nie możesz spać,bo rozmyślasz o mnie ? - spytał z łobuzerskim uśmiechem wychodząc z pokoju Jaya
-Bo niby nie mam co robić - przecież znasz prawdę wścibski debilu - a ty co tu robisz ? to nie twój pokój
-Nie mogłem spać - nadal się uśmiechał - też to czujesz ?
Przez głowę przeleciała mi myśl,że pyta o moje uczucia do niego ale zepchnęłam to najgłębiej jak mogłam licząc,że tego nie słyszał.
-Ale co mam czuć ?
-Że stanie się coś złego - spojrzał na drzewa - do tego nie mogę się pozbyć wrażenia ,że ktoś nas obserwuje
Podążyłam za jego wzrokiem,jednak nic nie zauważyłam.Zawiał zimny wiatr,wzdrygnęłam się.
-Zimno ci ? - spytał
-Tak trochę, pójdę już dobranoc - odwróciłam się
Złapał mnie za rękę.
-Poczekaj - odwrócił  mnie do siebie i spojrzał mi w oczy
-Chcesz czegoś ? - udałam ziewnięcie
-Obiecasz mi coś ? - ścisnął moje przedramię - proszę cię
-Jasne - zgodzę się na wszystko ,dodałam w duchu
-Uważaj na siebie jutro ok ? Mówiłem serio o tym przeczuciu , a jeśli coś ci się stanie to nie daruje sobie...
-Będę uważać - szepnęłam patrząc mu w oczy
Wbrew rozumowi,dusza zdawała się krzyczeć 'Pocałuj mnie idioto ! '
-Mam nadzieje,że nic się nie stanie - westchnął - musisz być cała proszę cię uważaj na siebie
Staliśmy w ciszy.Nie wiedziałam co odpowiedzieć.Czy on na prawdę się o mnie martwił ?
-Idź spać musisz być wypoczęta - uśmiechnął się - mam nadzieje ,że ci się przyśnię.Może tak zobaczysz naszą niedoszłą kąpiel nago...
-Debil - zaśmiałam się - dobranoc
-Dobranoc
Wchodząc do pokoju usłyszałam jak mówi 'Sykesowych snów ! ' Przewróciłam oczami i uśmiechnięta położyłam się na łóżku.

                                          Rano obudziłam się o dziwo wypoczęta.Od razu poszłam do łazienki,żeby się przebrać.Włosy spięłam w wysokiego koka i zrobiłam lekki makijaż.Ubrałam czerwoną bluzkę z kołnierzykiem,granatową spódnicę z wysokim stanem i złote dodatki.Zabrałam spakowaną torbę i zeszłam na dół.Na kanapie przed tv siedział Ben i rozmawiał przez telefon.
-Wyrodna matka czy glupi Jay ?
-Głupi - zaśmiał się i włączył głośno mówiący
-Heey siostra , darujesz mi życie ?
-No nie wiem , podaj 3 powody
-Jestem przydatny,służę radą i ....Jestem zabójczo przystojny , nie zabijaj mnie muszę dziewczynę znaleźć !
Zaśmialiśmy się.
-Ten ostatni powód jest mało przekonywujący - powiedział Ben robiąc śniadanie
-Mnie też się to tyczy ? - spytał Nathan schodząc po schodach - w końcu jestem współwinny
-W takim razie tobie też daruję - uśmiechnęłam się
-Dziękuje - odwzajemnił -zrobię dla ciebie wszystko
-Ey Sykes bez takich mi tu ! - zbulwersował się Jay - jeszcze mi siostrę gwałcił we własnym domu...
-Nikt tu nie mówił o gwałceniu - spojrzał na mnie,a z jego twarzy odczytałam 'Sama będzie tego pragnąć'
Spojrzałam mu w oczy i przez chwilkę nikt nic nie mówił.Po chwili uśmiechnął się triumfująco , pewnie wyczytał że w głębi duszy tego chce.
-Dobra nie przeszkadzam , bo się spóźnicie do jutra ! - powiedział Jay i rozłączył się
Zjedliśmy w ciszy tosty przygotowane przez Bena,mieliśmy jeszcze sporo czasu do wyjścia więc zrobiłam kawe.
-Zgadnin gdzie teraz jest matka - powiedział bez emocji
Podsunęłam im kubki z kawą i usiadłam
-U tego lamusa ?
-Razem z lamusem w Egipcie - prychnął
-Niech zgadnę ,zadzwoniła z lotniska ?
-Taa , jak zawsze
-Serio macie z nia takie jaja ? - spytał Nathan
-Tak - westchnęłam - zawsze z czymś takim wyskakuje
-Współczuję - położył mi rękę na nodze
Przeszedł mnie dreszcz,mam nadzieje że Ben nie zauważył.
-Dziękujemy - odezwał się i wstał - chodźmy już
Spojrzałam na Nathana,on tylko ścisnął moja nogę.

'Proszę cię uważaj ' usłyszałam jego głos w głowie

-Jak ...? - szepnęłam zdziwiona

Uśmiechnął się i położył palec na ustach.
-Idziesz ? - Ben się niecierpliwił
-Tak już - wstałam
Podeszłam do niego i ubralam buty
-Nie zrób bajzlu - powiedziałam nie patrząc na niego
-Postaram się

'Mam nadzieje,że wrócisz cała bo innej wersji nie zniosę...' 

Poczułam na sobie jego smutny wzrok.Wyszliśmy z domu i w ciszy poszliśmy do szkoły.Pierwsze 2 lekcje minęły dość wolno,w końcu to historia i matma.Teraz czekała mnie druga godzina matmy.20 minut później powiedziałam nauczycielce,że muszę wyjść.Usiadłam pod klasą i schowałam twarz w dłoniach.Poczułam się przytłoczona tym wszystkim,dziwactwami matki,Tygrysią Lilią i wgl.Nagle ciszę przerwał potworny pisk,złapałam się za głowę usiłując nie krzyczeć z bólu.Pomału wstałam i poszłam w kierunku źródła tego dźwięku.Wiem powinnam zostać pod klasą ,bo obiecałam ,że będę na siebie uważać ale ciekawość wzięła górę.Szłam w kierunku działu sportowego.Co jeśli tam jest to coś co obserwowało wczoraj mnie i Nathana ? Co jeśli czyha tam niebezpieczeństwo,o którym mówił ?
Drzwi zostały wyrwane , leżały teraz zmasakrowane pod ścianą.Ostrożnie weszłam na siłownię i stłumiłam krzyk.Zobaczyłam zmasakrowane ciało Matt'a Brown'a , typowego tępego sportowca.Wyglądało na to ,że coś rozszarpało mu gardło.Na podłodze zauważyłam jakiś ślad,podeszłam bliżej i rozpoznałam to.Była to odciśnięta w krwi łapa geparda.Stella by tego nie zrobiła....chyba.
-Co się dzi....- za mną wszedł Issac - Lydia ?
-Poszłam za piskiem i zobaczyłam to ..-ledwo mówiłam
-Idź do domu musisz ochłonąć - powiedział
Skinęłam głową.
-Powiem Benowi ,żeby wziął twoje rzeczy - położył mi rękę na ramieniu - będzie dobrze
Pobiegłam do domu,wpadłam do niego jak burza.
-Lydia ...? - zdziwił się Nathan
Podszedł do mnie i przytulił.
-Już dobrze , jesteś bezpieczna - mówił do mnie
Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać
-To...to było okropne - jęknęłam
-Wiem widzę wszystko - powiedział smutny - dobrze,że jesteś cała
Zaprowadził mnie do pokoju i położył na łóżku.
-Nathan zostań ...
Uśmiechnął się lekko i położył się obok mnie.Ponownie wtuliłam się w niego.
-Jestem tutaj nic ci nie grozi...-złożył pocałunek na moich włosach
Z tych wszystkich emocji zasnęłam.
_______________________________
I tak pewnie przesłodziłam nie ?
No ,ale Magda masz tą swoją grozę :p
Mam nadzieje,że się spodoba (bla bla bla zawsze to pisze xD )
Dedyk dla :
Kaśki , za te nasze pojebane pomysły na matmie ♥
Gabryśki , za motywacje ♥
Gośki , za zasypywanie mnie gifami no i wyszło co wyszło ♥
Magdy , za pomysł ♥
Sandy , za to że jest i czyta to coś ♥

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Part 3 - The Walk

*oczami Kylii*

Dziś miałam polować jednak mój spóźnialski opiekun nie pojawił się.Moja rasa jest duża - nie tak liczna jak wilków ,ale jesteśmy zaraz po nich- i nie rozumiem dlaczego uparli się na tego konkretnego zmiennokształtnego.Może ma jakieś szczególne uzdolnienia,kto to wie.Dziś musiałam się zamienić terminem ,bo samemu polować nie wolno a matka która też jest zmiennokształtną nie wyraziła chęci.Już prawie 18,zawsze o tej porze dzwonie do Lydii dziś zamierzam ją wyciągnąć na spacer.Lydia nigdy nie miała łatwo,jej rodzice rozwiedli się gdy była mała a ojciec który był dla niej oparciem wyjechał z jej starszym bratem.Matka nie poświęca im uwagi,jest pracoholiczką i najczęściej spędza czas wolny u swojego chłopaka.Ostatnio dowiedziała się,że jest tygrysołakiem , przedstawicielem prawie wymarłej rasy.Kolejny cios w plecy.Na świecie żyje ich może z 10.Kiedyś żartowała ,że jak znajdzie partnera odpowiedniego wiekowo założy z nim dużą rodzinę aby uratować rasę.Teraz pojawił się Nathan,dziwne że Jay nic nie powiedział.Pewnie jak wróci spróbuje ich wyswatać.Gdy rozmawiali - a raczej szeptali podczas gdy on trzymał ją za nadgarstek - czuć było kiełkujące uczucie.Może są sobie pisani,fajnie by było znaleźć taką osobę.
-Dom Mason'ów , mówi Ben - powiedział sztywno
-Hey Benny - powiedziałam
-Oo Kyla , spodziewałem się matki - przyznał niechętnie
-Próbowałam się dodzwonić do twojej siostry ,ale nie odbiera.Mógłbyś ją zawołać ?
-Lydii nie ma , zostawiła telefon w pokoju
-Gdzie poszła ? - spytałam zdziwiona
-Chyba poszli na spacer z Nathanem
-O ciekawe - uśmiechnęłam się do telefonu - dowiedziałeś się czegoś ?
-Tylko,że daży go uczuciem którego nie potrafi zinterpretować.Pewnie będzie to ukrywać,znasz ją
-Taa na pewno tak zrobi ,może są sobie pisani
-W końcu zaznałaby trochę szczęścia
-Co o nim sądzisz ? Myślisz,że on coś do niej czuje ?
-Trudno stwierdzić nie znam gościa.Wydaje się pewny siebie,zdecydowany i chętny do łamania zasad
-Typowy niegrzeczny chłopak  - zaśmiałam się
-Na to wygląda ..
-Ey myślisz,że jak coś zajdzie to powie nam ?
-Nawet jeśli nie to coś wyczuję
-Mam nadzieje , fajnie że macie tą bliźniaczą więź
-Też się cieszę , bardzo mi pomaga - zaśmiał się
Coś zapiszczało w telefonie,zerknęłam na ekran nic nie przyszło żaden sms ani nic innego.Pewnie to u Bena.
-Oi druga rozmowa , może to matka albo Jay chce wiedzieć czy może przyjechać spokojnie - zaśmiał się - Do jutra
-Paa
Rozłączyłam się.Szłam dalej przed siebie wpatrując się w niebo.Drogę znałam na pamięć więc nie patrzyłam na siebie.Nagle wpadłam na kogoś.
-Przepraszam zapatrzyłam się w niebo,takie piękne jest dziś ...
Urwałam gdy zobaczyłam na kogo wpadłam.Był to wysoki chłopak,o ciemnych włosach i piwnych oczach.Nagle nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-To ja przepraszam,śpieszyłem się ...- spojrzał na mnie intensywnie - och ty jesteś Kyla

*oczami Lydii*

 -Jesteś pewny ? - spytałam
-Tak , jeśli ty tego chcesz - odpowiedział
-No nie wiem....
-Boisz się ?
-Nie ,tylko się obawiam że nie wyjdzie to nie strach
-Nie bój się , jestem tutaj nic ci się nie stanie ok ? - spojrzał mi w oczy
-Mam ci zaufać ? Ledwo się znamy ...
-Ey , jesteśmy tygrysołakami musimy sobie ufać to jak  ?
-Ufam ci , zróbmy to 
-Gotowa ?
-Gotowa ,jeśli i ty jesteś gotów - powiedziałam 
I skoczyliśmy w dół z wieżowca przemieniając się w locie.Mam nadzieje,że nikt tego nie widział.Mniejsza o to,że skoczyliśmy nadzy bo ubrania leżały gdzieś na dole.Wyszliśmy na górę na palcach ,ja w długiej koszulce Nathana a on w samych spodniach które później i tak zrzuciliśmy żeby się nie zniszczyły.Wylądowałam lekko obok niego.Był zwykłym tygrysem , mimo to wyglądał nieziemsko.Grr ! Przestań tak myśleć ! 

'Widzisz udało się' 
'Tak i było zajebiście !'
'Chodź zmieniamy się i wracamy '
'Już ? '
'Tak ,brat będzie się o ciebie martwił no chodź już'

Zebrałam ciuchy i pobiegłam w krzaki.Przemieniłam się i szybko przebrałam.Wracając do domu rozmawialiśmy,śmialiśmy się ogólnie jak starzy znajomi.W pewnym momencie Nathan sięgnął po moją rękę i splótł swoje palce z moimi.Poczułam się jak w niebie.
______________________
Zboczeńce wiem co pomyślelicie na początki części Lydii :p
I nie mówcie,że nie xd
Mam nadzieje,że się podoba :D
Do następnego ♥
PS.Gabryśka dzięki za hejta :**

piątek, 11 stycznia 2013

Part 2 - The Crush

-Skoro on dotarł to kiedy będzie ten pumołak ? - spytała Kyla
-Nie wiadomo,nie przybili razem -wzruszył ramionami Derek
-W takim razie nie mogę uczestniczyć w dzisiejszym polowaniu ? -dalej dopytywała
-Nie możemy polować wszyscy w jeden dzień dlatego sporządziłem ten grafik -wskazał na tabele za dużej tablicy korkowej-mamy 5 grup.Ja i Stella,czworo wilkołaków,pumy,tygrysy,serwale oczywiście plus opiekunowie.Więc tak...
Zaczął nadawać o tym w jaki dzień poluje dana grupa,w jakich najlepiej godzinach itp.Później kazał nam wybrać godziny treningów,co najmniej 1,5 h dziennie.Moje polowanie wypadało na piątki,najlepiej ok.23.Czyli nici z seansów kinowych,jakichkolwiek grubszych imprez itp.
-Czy to koniec ? - spytała Erica - chciałabym pokazać ojcu mój dyplom
-Jasne to wszystko,w razie pytań wiecie gdzie mnie szukać
 Wszyscy się rozeszli.No dobra nie wszyscy.W sali zostaliśmy ja,Ben,Kyla,Alice i drugi tygrysołak.Zapanowała cisza,której nikt nie chciał przerwać.Ehh musiałam to zrobić ja.
-Dlaczego Jay mi nie powiedział ? - spytałam patrząc mu w oczy
-To miała być niespodzianka - powiedział odwzajemniając spojrzenie
-Wypchajcie się taką niespodzianką obydwoje - minęłam go
Chciałam wyjść z pomieszczenia z godnością,jednak złapał mnie za rękę.
-Niestety nie wypcham się,mam nadzieje że będziesz na tyle miła i pozwolisz mi spać u was w domu Jay mówił że nie będzie problemów - gdy patrzył mi w oczy miałam wrażenie jakby zaglądał mi w duszę
-Skoro już ci zaproponował nie mamy wyjścia musimy się zgodzić
W jego spojrzeniu było coś dziwnego.Coś czego nie mogłam sprecyzować.Może to dziwne,ale czułam jakby czytał moją duszę niczym otwartą książkę.
-Możesz przestać ? -szepnęłam tak,że tylko on słyszał
Uśmiechnął się szeroko.Kolana się pod mną ugięły. Mam nadzieje,że tego nie zauważył.
-Przecież nic nie robię -szepnął
-Wiem,że zaglądasz mi do myśli ! - syknęłam przez zaciśnięte zęby
-Moja wina,że się nie bronisz ? -zaśmiał się
Taa moje nogi najwidoczniej są z waty.
-Nie twoja sprawa o czym myślę !
-Wiesz,że wyglądasz ślicznie gdy się tak na mnie złościsz ? - puścił moją rękę - Zresztą mogłabyś trochę uspokoić swoje myśli.Do zobaczenia !
I tak po prostu wyszedł.Wzięłam głęboki oddech.Miał racje,mogłabym trochę przyciszyć swoje myśli.Co mogłam poradzić na to,że jest taki ładny ?! Moje myśli po prostu oszalały i tyle.Serce zaczęło ruchać płuco na sam jego widok.Ehh teraz muszę go znosić codziennie.
-Lydia co to było ?- spytała Kyla
-Ale o czym mówisz ? - spytałam udając zdziwienie
-Hm..pewnie jej chodzi o te wasze szepty,o to jak cię trzymał za rękę i jak patrzyliście sobie w oczy - powiedziała Alice
-Przecież to nic takiego - próbowałam okłamywać ich i siebie
-Widzieliśmy jak na niego patrzysz zresztą nas nie okłamiesz ...
-Lydia przecież widzę co się dzieje - przerwał jej Ben
-Nie będziemy o tym rozmawiać tutaj - odwróciłam się i wyszłam
Rozejrzałam się dookoła.Szczęśliwe rodzinki podziwiają osiągnięcia dzieci.
-To ja idę do mamy - powiedziała Kyla- zdzwonimy się później paa
-Taa ja też spadam - Alice przewróciła oczami -zamierzacie się tu włóczyć czy idziecie ?
Spojrzałam na Bena.Wzruszył ramionami.
-Idziemy , co mamy tu robić ? - uśmiechnęłam się - To do jutra
-Byee - odbiegła
Wyszliśmy ze szkoły.Szliśmy w ciszy,po chwili milczenia Ben odezwał się.
-Dobra o co chodzi ?
-Nie wiem , to jest coś innego niż zwykłe zauroczenie jeśli wiesz o czym mówię.Nie umiem tego sprecyzować...
-Rozumiem , zamierzasz coś z tym zrobić?
-Na razie nie ,zobaczę jak to dalej będzie
-Będzie dobrze siostra - objął mnie ramieniem
Doszliśmy do domu.W salonie rozwalony na kanapie leżał pan wielki telepata.
-Może dasz jeszcze nogi na stół ? - spytałam
-To by było niegrzeczne nie sądzisz ? - zaśmiał się
-Ty się nim zajmuj ja idę do siebie - powiedziałam wbiegając po schodach
-Ey ! Czekaj - zawołał za mną
-Co chcesz ?- odwróciłam do niego
-Przebierz się idziemy na spacer - powiedział
-Po co ? - spytałam zdziwiona
-Żeby się lepiej poznać i takie tam no ruchy - uśmiechnął się -czekam w ogrodzie
Przebrałam się i wyszłam do niego tylnymi drzwiami.
-Idziemy w jakieś konkretne miejsce ?
-Nie przed siebie - spojrzał na mnie - Ładnie wyglądasz , masz coś na przebranie ?
-Niee po co ? - zdziwiłam się
-Gdybyś się miała zmienić lub naszła nas ochota na kąpiel- zaśmiał się- zawsze można się kąpać nago...
-Nathan !!
-Żartowałem - podniósł ręce do góry - chyba..
-Debil z ciebie - dałam mu stójkę w bok
-Ale za to nieziemsko przystojny - zaśmiał się
_____________________________________
Tum tum tuuum :D
Oto part 2 , specjalnie dałam tygrysołaka na końcu :p
Wiem,że się domyśliliście xd
Mam nadzieje,że się podoba.
Do 3 :*